Rozmowa pochodzi z numeru A&B 9|23
Wystawa „Jakub Szczęsny. Polskie Projekty Polscy Projektanci” otwarta jest w Muzeum Miasta Gdyni do 2 czerwca 2024 roku.
„Jednym z problemów dizajnu są mody oferowane przez niskiej jakości media lifestyle”owe i społecznościowe, zazwyczaj związane z kreowaniem wrażenia luksusu. Tam łatwiej znaleźć sztuczne piersi i przedłużki rzęs niż krzesło Alvara Aalto” — Jakub Szczęsny bohater najnowszej wystawy z cyklu „Polskie Projekty Polscy Projektanci”.
Jakub Szczęsny — Urodzony w 1973 roku, absolwent Politechniki Warszawskiej, architekt, autor instalacji. Dyrektor artystyczny i doradca grupy Paged Wood. Zdobył popularność w 2012 roku, kiedy w wąskiej szczelinie pomiędzy blokiem a kamienicą w pobliżu skrzyżowania warszawskich ulic Chłodnej i Żelaznej postawił Dom Kereta. Dorobek Jakuba Szczęsnego to nie tylko zmuszające do myślenia instalacje lub tymczasowe obiekty mające ulepszyć otaczającą rzeczywistość. Architekt ma na koncie także bardziej „standardowe” projekty domów. Projektuje między innymi dla firmy Simple House, która sprzedaje jednorodzinne budynki wykonane w konstrukcji drewnianej, w standardach energooszczędnym i pasywnym. Felietonista A&B.
Ewa Karendys: Proponuje pan ludziom struktury, które są mniejsze, niż im się wydaje, że potrzebują. Gdzie jest granica między małą przestrzenią dobrą do życia, choć związaną z rezygnacją z pewnej wygody, a mieszkaniami, które mają poniżej 25 metrów i brak możliwości meldunku, budowanymi przez deweloperów?
Jakub Szczęsny: Wierzę w adekwatność środków. Dla studenta adekwatne będzie mieszkanie blisko centrum miasta lub ośrodka, w którym się uczy. Innym przykładem jest para z dziećmi, która chce mieć wielkomiejski styl, albo odwrotnie: pragną żyć blisko natury i mieć możliwość czerpania radości z własnego kawałka ogródka. Do tego możemy dodać samotne osoby w wieku produkcyjnym, ale i senioralnym albo tak zwanych emptynesterów, czyli ludzi po pięćdziesiątce, którzy często radykalnie zmieniają sposób życia, po tym, jak ich dorosłe dzieci wyprowadziły się z domu. Decyzje mogą być różne, a każdy z tych scenariuszy ma zarówno pozytywne, jak i negatywne odpowiedzi na rynkach: mieszkaniowym, domów wolnostojących oraz struktur, które można kupić i postawić na danej działce.
Jakub Szczęsny. Polskie Projekty Polscy Projektanci
KURATORKA: Anna Śliwa
ZESPÓŁ PROJEKTOWY: Małgorzata Bujak, Katarzyna Gec, Maria Kamenska, Mateusz Kozielecki, Olga Lewandowska, Marzena Markowska, Michał Miegoń, Karin Moder, Joanna Mróz, Rafał Frankowski, Ewa Siwek, Ewa Skelnik, Weronika Szerle, Robert Szymanowski, Patrycja Wójcik, Yulia Yukhymets, Gabriela Zbirohowska‑Kościa
ARCHITEKTKA WYSTAWY: Dominika Janicka
IDENTYFIKACJA WIZUALNA: Anita Wasik
WSPÓŁPRACA: Aleksandra Godlewska, Renata Maj, Natalia Wielebska / Traffic Design
MIEJSCE: Muzeum Miasta Gdyni
CZAS: 2 lipca 2023–2 czerwca 2024
Ewa: Te negatywne zwykle wrzucamy do worka „patodeweloperka”.
Jakub: Daleki jestem od demonizowania deweloperów. Dlatego że w Polsce po 1989 roku to biedne dysfunkcyjne państwo nie było w stanie wywiązywać się ze swojego konstytucyjnego obowiązku zagwarantowania dachu nad głową obywatelom. W związku z tym to głównie deweloperzy budowali, i cały czas budują, naszą rzeczywistość.
Wydaje mi się, że linia nie jest mechaniczna, nie przebiega między powiedzeniem, że wszystko, co publiczne jest dobre, a wszystko, co prywatne — złe. Nie zależy też na przykład od tego, czy ktoś jest deweloperem małym, czy dużym. Błędy i złe praktyki po prostu zdarzają się wszędzie. W pracy lekarza, policjanta, prawnika czy architekta.
ekspozycja wystawy podczas wernisażu i oprowadzania przez Jakuba Szczęsnego
fot.: Bogna Kociumbas-Kos
Ewa: Załóżmy, że przychodzi do pana deweloper i mówi: „wyciśnijmy z działki, co się da, zróbmy osiedle z mikroapartamentami”. Przyjmuje pan takie zamówienie?
Jakub: Jestem otoczony deweloperami, bo mam ich w rodzinie i wśród znajomych, ale programowo z nimi nie pracuję. Tego typu tematy nigdy mnie raczej nie interesowały. Mam ten przywilej, że robię zazwyczaj rzeczy, które mnie podniecają. Nie podjąłbym się tego projektu, chociaż przez kilka lat mieszkałem w dwudziestojednoipółmetrowym mieszkanku, którego wnętrze urządzone było według mojego projektu, i czasy te wspominam bardzo dobrze. Tylko że byłem wtedy samotnym ojcem mieszkającym na Powiślu, z dostępem do wszystkich możliwych usług, sieci komunikacyjnej i niedalekiego przedszkola mojego dziecka. To było dla mnie idealne rozwiązanie.
ekspozycja wystawy podczas wernisażu i oprowadzania przez Jakuba Szczęsnego
fot.: Bogna Kociumbas-Kos
Ewa: Czy można w kreatywny sposób podejść do takiego projektu, uciec od przewidywalności negatywnych schematów?
Jakub: Niezależnie od tego, czy możemy tę przestrzeń zagospodarować projektowo, czy musimy się dostosować do narzuconego układu, ważne jest, żeby oferowała ona coś „ekstra”. Balkon, widok, cokolwiek, co da dodatkową perspektywę i nie ścieśni nas na tej przymałej powierzchni. I ja w tym wypadku miałem szczęście, bo ta moja kawalerka na najwyższym piętrze punktowca spółdzielczego z lat 60. miała jedno okno z widokiem na Zamek Królewski, a drugie na most Świętokrzyski. To był absolutny luksus.
Jestem przekonany, że zaprojektowanie dobrze działającego małego mieszkania, to bardzo fajne zadanie dla architekta. Ale nie łudźmy się, te mieszkania nie są dla rodziny, ale dla maksymalnie dwóch osób. Tylko wtedy może to być adekwatny środek do postawionego sobie celu, chyba że pociąga nas możliwość wciśnięcia czteroosobowej rodziny do mikrokawalerki albo nie mamy wyjścia — a znam takie przypadki!
ekspozycja wystawy podczas wernisażu i oprowadzania przez Jakuba Szczęsnego
fot.: Bogna Kociumbas-Kos
Ewa: Na wystawie z cyklu „Polskie Projekty Polscy Projektanci” odwiedzający mogą obejrzeć między innymi mikrodomki modułowe i replikę Domu Kereta, czyli „najwęższego domu świata”. Po pandemii deweloperzy, komentując nowe trendy, jak mantrę powtarzali: ludzie chcą większych mieszkań z ogródkami. Tymczasem pan przekonuje, że nie potrzebujemy wciąż więcej i więcej.
Jakub: Ostatnio przeglądałem ofertę deweloperów budujących na Pradze Południe i byłem pod wrażeniem, że trzydziestodwumetrowe kawalerki miały balkony, na których można postawić przynajmniej stół i cztery krzesła. Na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej byliśmy uczeni zasady, że nawet najmniejsze mieszkanie powinno mieć taki balkon.
Dla mnie podstawowym tematem są domy indywidualne, które można dyskretnie schować w krajobrazie z powodów klimatycznych czy ekologicznych. Tego typu domy działają na podobnej zasadzie jak kawalerka z balkonem czy z ogródkiem. Fakt, że mamy dookoła zieleń powoduje, że dostajemy „zielony pokój”, który jest uzupełnieniem małej przestrzeni. Uważam, że kierunkiem wcale nie będzie budowanie dużych powierzchni.
ekspozycja wystawy podczas wernisażu i oprowadzania przez Jakuba Szczęsnego
fot.: Bogna Kociumbas-Kos
Ewa: Nie będzie?
Jakub: Myśmy na to zachorowali po 1989 roku, odbijając sobie lata ciasnych mieszkań i budując domy mające 400 metrów, które trudno ogrzać i sprzedać. Uważam, że będziemy się kierować w stronę tego, co jest normą w Europie Zachodniej, gdzie dom mający 100 metrów bez problemu mieści trzy sypialnie i przeciętną europejską rodzinę, która dziś jest zresztą mniejsza niż w latach 80.
kuratorka wystawy Anna Śliwa i Jakub Szczęsny —,
fot.: Bogna Kociumbas-Kos,