lub
Sport i rekreacja
Sport i rekreacja
temat numeru
sport i rekreacja
W styczniu 2014 roku Rada Miasta Kielce miała głosować nad uchwałą o zasadach korzystania z miejskich parków i skwerów. Oprócz uregulowań dotyczących handlu, zakazów śmiecenia czy polowania na ptactwo i wiewiórki (sic!), pojawiły się w niej zapisy zabraniające korzystania z nich rowerzystom, deskorolkarzom i rolkarzom (poza wyznaczonymi trasami). Uzasadniano je bezpieczeństwem innych użytkowników tych miejsc, a także niszczeniem nawierzchni. Uchwała została na szczęście zdjęta z porządku obrad i, miejmy nadzieję, nie wróci. Jednak już sam jej pomysł wskazuje na jakąś naszą aberrację w postrzeganiu miejskiej przestrzeni służącej rekreacji. Przypomina także sytuację opisaną przez Tove Jannson w „Lecie Muminków”, gdzie na bramie parku wisiała tabliczka z napisem „Wstęp do parku surowo wzbroniony”, a jeśli już ktoś jednak ją przekroczył, natykał się na kolejne głoszące: „Zabrania się śmiać i gwizdać”, „Zabrania się skakać”, „Zabrania się siedzieć na trawie” (notabene, w Polsce często można jeszcze zostać przegonionym z trawnika).
Na tle kieleckiego dokumentu opisany przez Mateusza Mastalskiego sposób organizowania przestrzeni sportu i rekreacji w stolicy Danii wydaje się być oddalony od polskiej rzeczywistości o lata świetlne. Nie bez powodu Kopenhaga uznawana jest za najbardziej przyjazne swoim mieszkańcom miasto. Rozwijająca się tam kultura sportu i rekreacji oparta jest na dogłębnej analizie potrzeb współczesnych użytkowników obszarów miejskich. Najważniejsza różnica polega chyba jednak na podejściu do nich władz miasta: kopenhażanie nie są traktowani jak intruzi, ale czują pełną swobodę w wykorzystywaniu przestrzeni zgodnie z własnymi potrzebami i możliwościami, bowiem wraz ze swoją aktywnością fizyczną stanowią naturalny element miejskiego pejzażu. Bierzmy przykład z Kopenhagi — w końcu sport to zdrowie, a na naukę nigdy nie jest za późno!
Katarzyna Barańska