lub
Białe domy
Białe domy
temat numeru
białe domy
Le Corbusier pytał — kiedy katedry były białe? Odpowiadał — kiedy były nowe, uporządkowane, regularne, geometryczne. Można też samemu szukać innych określeń. Albo powtarzać dalej za papieżem (czy też grabarzem, jak wolą inni) współczesnej architektury — kiedy były elitarne, czyste i wszelkie inne, byleby kojarzyły się z modernistycznym duchem. Bo biały jest kolorem modernistów. Przynajmniej tak się powszechnie uważa. W tym wydaniu przyglądamy się „białym domom”. Ale nie szukamy w nich modernistycznych tropów. Nie wpisujemy się też w modę na modernizm, która przez ostatnie kilka lat stała się wręcz wszędobylska. Przeciwnie. Szukamy pomysłu na architekturę, gdzie kolor jest naturalnym, spójnym z programem, funkcją i estetyką, wyborem. Pokazujemy zarówno centrum sztuki w Kordobie, dom pogrzebowy w Kartagenie (któremu redaktorka Barańska wymyśliła taki tytuł, że omal nie padłam trupem), centrum biznesowe w Warszawie, dom na Śląsku, wnętrze tokijskiej kawiarni, jak i tymczasowe instalacje architektoniczne — Willow Theater czy Serpentine Pavilion. Te realizacje różni właściwie wszystko — styl, funkcja, decyzje estetyczne, ale mają też jeden wspólny mianownik: pokazują drogę projektantów do odczytania tożsamości miejsca, wartości lokalnych. Bez patosu i uwikłania w doktryny.
Grudniowy numer A&B o „białych domach” jest numerem o kolorze. Co prawda o jednym kolorze, który bardzo lubimy, ale który pewnie dla każdego z nas znaczy coś zupełnie innego.
Małgorzata Tomczak