Architekturę cienia oswajamy, ba, zaczynamy ją nawet powoli doceniać (vide Targ Błonie projektu Aleksandry Wasilkowskiej). Czas więc spojrzeć nieco dalej, szerzej, na obrzeża. Zanurzyć się w szarej strefie urbanistyki.
W podróż po tych „mniej ładnych”, „mniej chcianych”, „mniej formalnych” miejscach zabiera nas Filip Kozarski, architekt i kurator wystawy „Obrzeża. Szara strefa urbanistyki”, którą oglądać można do 19 sierpnia br. w siedzibie Traffic Design w Gdyni (od czwartku do soboty, od 12.00 do 16.00)
Ola Kloc: Czym jest tytułowa „szara strefa urbanistyki”? Co ona obejmuje?
Filip Kozarski: Szara strefa urbanistyki to określenie, które wymyśliłem na powiązanie różnych tematów, które mnie od zawsze interesowały.
Szara strefa urbanistyki to wszystkie nieformalne, niepokojące, nielegalne, nieoczywiste, niejednoznaczne, niechciane, niedokończone, nieładne, nieopłacalne, niepotrzebne, niepraktyczne, nietrwałe, nieracjonalne, nieprofesjonalne, nierokujące i nielubiane procesy oraz zjawiska, które tworzą przestrzeń miejską — w strefie urbanistycznej, architektonicznej i kulturowej. To, między innymi, takie rzeczy jak graffiti, ogródki działkowe, pustostany, samowolki budowlane, miejsca opuszczone i tymczasowe, miejsca nieformalnych spotkań, miejsca i rzeczy z poprzedniej epoki, na przykład bary czy nierentowne już usługi, rzeczy wykonane odręcznie, dzika miejska przyroda oraz wszystkie dziwne, śmieszne i niekontrolowane przejawy ludzkiej działalności. To rzeczy autentyczne, oddolne, analogowe, lokalne, swojskie i szczere, które tworzą miejsca nieformalne, składają się na atmosferę miasta.
fragment wystawy
fot.: Rafał Kołsut | Traffic Design
Ola: Jak oceniłbyś proporcje występowania tych zjawisk w stosunku do uporządkowanej przestrzeni polskich miast? Z czego Twoim zdaniem wynikają te podziały?
Filip: Część miejsc znajduje się w naturalnych lokalizacjach poza centrum — ogródki działkowe, tereny kolejowe, przemysł — to miejsca, do których większość ludzi nie dociera. Część zjawisk przenika się z centrum i można ich doświadczyć na całym obszarze, na przykład graffiti, ulubione ławeczki lokalnych pijaków, miejsca spotkań skejtów, pustostany czy niewykorzystane jeszcze działki — to miejsca, które znikają, a szkoda.
Ciężko jest ocenić te proporcje, ale na przykładzie mapy obrzeży Gdyni, która powstała na potrzeby wystawy, widać, że zajmują dużą część miasta.
obrzeża Gdyni i sugestie dla szarej strefy urbanistyki
fot.: Rafał Kołsut | Traffic Design, fot.: Filip Kozarski
Ola: Zwracasz uwagę na coś, co dla większości użytkowników przestrzeni jest codziennym tłem, często już nawet nie dostrzegamy tych „nieładnych” widoków. Jaki chcesz uzyskać efekt poprzez tę wystawę? Chodzi o nadanie wartości owym „obrzeżom”? Zauważenie ich i poprawę jakości przestrzeni? A może o coś zupełnie innego?
Filip: Wystawa bazuje na moich osobistych doświadczeniach, przebywaniu i używaniu szarej strefy. Wykorzystane w opisie wystawy negatywne przymiotniki (niepraktyczne, nieprofesjonalne, niedokończone itp.) użyte są ironicznie, aby zasugerować, że moim zdaniem są to właśnie rzeczy ciekawe i potrzebne, oferują najwięcej możliwości i wolności.
Nie chcę zmieniać tych obszarów, poprawiać ani upiększać. Uważam wręcz, że brakuje nam takich nieformalnych miejsc i możemy się od nich uczyć jak używać i projektować miasta. Wystawa zawiera kilka sugestii, jak można to robić, oraz zbiór narzędzi projektowych, które podpatrzyłem podczas moich wycieczek na obrzeża.
widok na wystawę; makiety altanek interpretujące pojęcie luksusu
fot.: Rafał Kołsut | Traffic Design
Ola: Co można zobaczyć na wystawie?
Filip: Wystawa jest szkicem. Szkicowanie jest dla mnie jednoznaczne z myśleniem i chciałem, żeby aranżacja oddawała proces myślowy — szkice, makiety, rysunki robocze i powiązania między różnymi wątkami szarej strefy urbanistyki.
przeskalowany wunder-baum i leżaki
fot.: Rafał Kołsut | Traffic Design
Możemy tu zobaczyć, między innymi, projekt przebudowy domu z wykorzystaniem ogródkowych „patentów”, makiety altanek interpretujące pojęcie luksusu, przeskalowany wunder-baum, leżaki „wieczny odpoczynek” i „święty spokój”, rysunki furtek, ławkę, na której goście mogą wyryć swój napis czy swoiste credo w postaci ręcznie grawerowanej mosiężnej linijki z napisem „zawsze wszystko na oko”. Są też prace zaproszonych artystów, zainteresowanych podobnymi miejscami — Sainer, Jerzy Gruchot, Jay Pop, Deepgothic, Serwis pomorski, B.trip i Houze.
makieta, projekt przebudowy domu z wykorzystaniem ogródkowych „patentów”
fot.: Rafał Kołsut | Traffic Design
Ola: Dziękuję za rozmowę.